wtorek, 28 kwietnia 2009

mess..

no właśnie - bałagan
niby wiosna to i porządki powinny być - ale ja się pytam gdzie ta wiosna?
zaraz mają być upały?! od kiedy to wiosna trwa tydzień?
znajomi wydają się mieć chorobę dwubiegunową.. ja sama rozchwiana nie lepiej..
bałagan w pracy, bałagan w domu, bałagan w głowie...
posprząta ktoś? ja nie mam siły...

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

bujam się, bujam...

.. na emocjonalnej huśtawce...
skrzypi jak siedem nieszczęść...
zardzewiała dawno nieużywana....
ktoś znowu ją rozbujał...
ktoś zachwiał delikatną równowagę podłoża...
bujam się, bujam...
góra...dół... góra.. dół...
i cieszę się jak dziecko..
i płaczę gdy spadam...
bujam się, bujam...
i czuję, że spadam....

niedziela, 26 kwietnia 2009

wehikuł czasu.. ojj boli..

..oj wszystko mnie boli ;))
oj za staram na takie wypady...
cudownie było...
powspominać...
wycieczka w środku nocy na kebaba, piwo pod blokiem na rozchodne...
jak dawniej jak dzieci
wspomnienia... to już naście lat!!!
kiedy? jak?...
ale zakwasy jakieś się pojawiły,
odespać nie mogę... oj staram już staram ;))
zanotować - nie powtarzać ;)

piątek, 24 kwietnia 2009

wehikuł czasu...

dziś spotkanie starej ekipy..
wspomnienia wracają..
jak pomyślę tylko, codzienne spotkania na ławce..
grille na podwórku.. dzieci osiedla.. beztroska dawnych lat..
oni byli moją rodziną - rodziną którą wybrałam sama...
a dziś? ech szkoda słów...

środa, 22 kwietnia 2009

dołek...dołeczek...dolinka...

i tak od paru dni....
wrażenie, że...
tonę... próbuje oddychać...zachłystuje się wodą...
tonę....jeszcze widzę powierzchnię...
wrażenie, że..
... no właśnie, że co?
zamiast wyjść z dołka - co robię? wzięłam mentalną łopatkę i radośnie kopię dalej...

spadło mi niebo na głowę i zamiast szczęścia przyniosło ból..
co mam zrobić z tym niebem? ja nie jestem niebieska... nigdy nie byłam... barwy ziemi już są za jasne... już tylko mrok z odrobiną szkarłatu... rysa na tafli złudzeń... niebo już pęka...
już wie, że pomyliło adres...

niedziela, 19 kwietnia 2009

cisza...

...jakaś nastała...
i mimo, że czas już znalazłam... ciągle mało ale jednak trochę jest...
cisza w głowie...cisza, aż dzwoni i piszczy i szumi...
i krzyczeć chce znowu aby ją zagłuszyć ale dźwięku wydać żadnego nie mogę...
zabrakło mi słów i myśli mi braknie...
już nie wiem co czuje...już nie wiem co znaczę...
i tylko te piski i szumy...
czekam na zbawcę...
pozwól zapomnieć... wypełnij ciszę... wypełnij serce i myśli...
daj powód by krzyczeć i daj słowa wyrazu...
i zabierz daleko..najlepiej już teraz, od razu...

wtorek, 14 kwietnia 2009

bo komunikacja to jest to...

jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o..

no właśnie o co chodzi? bo o pieniądze to nie - ja ich nie mam, nikomu nie pożyczałam, od nikogo też nie... no ale nie ważne...
ale hmm mamy dzień... odezwało się 4 "byłych-niedoszłych" - tak, żeby się dowiedzieć "co słychać" ... taa jasne
a bo ja się nie chwaliłam tu... od października jestem sobie wolna z "odzysku" (tzn z teoretycznego odzysku bo ślubu uniknęliśmy przez te lata) i poznaje świat singli, randkowania itp - Dramat! no mówię wam - dramat!!!
ile tam jest dziwactw, zboczeń, udziwnień... ja tolerancyjna jestem... mało mnie już dziwi.. no ale come on!?
ale o tym to można poczytać u Kahros na "A Panowie listy piszą.."  , niestety Panowie są mało kreatywni i jakąś 1/3 tych wiadomości dostałam również i ja...

czasu... czasu mi brak...

i tylko nie wiem czy tego czasu
faktycznie mi brak, czy może celowo tak organizuje sobie dzień?
ale to jest juz pytanie na taki moment, kiedy bedę miała czas pomyśleć:)
zamotałam...ale co tam, kto powiedziałb że muszę pisać z sensem :)

sobota, 11 kwietnia 2009

gdzieś...

gdzieś pomiędzy furią a histerią..
gdzieś pomiędzy frustracją a spełnieniem...
gdzieś pomiędzy beznadzieją a wiarą..
miotam się jak pisklak wyrzucony z gniazda, latać chce chociaż jeszcze nie umiem...
zmęczona wiecznym marzeniem o Tobie..
cofam się w czasie przyczyn szukając..
..szukając ukojenia w pracy, która go nie przynosi..
łkając co noc w poduszkę.. szukam, czekam, krzyczę...
gdzieś w przeszłości..
gdzieś w przyszłości..
teraźniejszość mnie niszczy, zabija powolutku...
uciekam w raniona, które znałam.. przynoszą ukojenie chociaż, kiedyś mnie krzywdziły...
..autodestrukcja, samozniszczenie, dziki pęd do nicości..
by zabić ten ból, zagłuszyć wrzaski sumienia, które krzyczy:
Stój! Zatrzymaj się!
...w pędzie za karierą, za pieniądzem, aby udowodnić, aby nie zawieść, bo tak trzeba, bo tak wychowali, bo powinnam...
i tylko ten cichy głos gdzieś z tyłu głowy, ten szept..zatrzymaj się...co robisz? ...
brak czasu.. i tylko wieczny brak czasu... dla siebie, dla ludzi...
tak bardzo pragnę się zatrzymać i poczekać na Ciebie...
a może gdzieś Ty tak możesz? weź mnie za rękę i zatrzymaj...
pomóż mi proszę...

aaaa psik!

się katar jakiś przypałętał.. kicham od samego rana..
w tygodniu się zagotować można było..a dziś zamarzłam..
...wracam do sprzątania, gdzie kurz wcale nie pomaga na kichanie...
aaaa psik! na zdrowie i wesołych...

piątek, 10 kwietnia 2009

święta...

pamiętam, że kiedyś czułam tą magię... prawie taką jak świąt grudniowych..
zapach ciasta, zapach jedynego w swoim rodzaju pasztetu mojej mamy, mogłam cały dzień siedzieć i skrobać wzory na jajkach barwionych cebulą... te święta były wiosną a wiosna tymi świętami..
a teraz?! wzięłam 3 dni urlopu - kończy się trzeci a ja? zmęczona, utytłana mąką, kurzem, cukrem, lukrem - nie wiem sama czym jeszcze i na dodatek roztaczam dookoła aromat jajecznicy z cebulą.. święta? jakie święta? weekend owszem i wolny poniedziałek... i halleluja za ten poniedziałek - z łóżka nie wstanę - będę leżeć i robić nic, patrzeć w sufit, oglądać seriale, dojadać resztki ze świąt i leżeć... i może w końcu odpocznę - po 3 dniach urlopu i weekendzie - odpocznę, o ironio! w poniedziałek! :)

pozdrawiam
i smacznych jajek życzę ;)

wtorek, 7 kwietnia 2009

nic

takie kompletne nic...
niby wiosna, niby święta zaraz, od jutra urlop, dziś na imprezkę firmową z kręglami..
no dzieje się, dzieje a ja nic...
można to jeszcze na przesilenie wiosenne zwalić? czy szukać innych powodów?
działam jak automat...
autentycznie jak nie dzieje się nic w sercu to ja nie czuje nic
nawet urojone uczucia, ekscytacja pierwszym spotkaniem, mimo, ze następnego nie będzie.. wtedy działam
a teraz nic, cisza, spokój, wycofałam się, schowałam, nie wchodzę na portale... nie wychylam się, że jestem sama... nic, kompletne nic..
może czas poszukać wrażeń? może czas wyjść i coś z tym zrobić? a może czas najwyższy nauczyć się funkcjonować jak normalni ludzie i nie stawiać wszystkiego na głowie tylko dlatego, że mi serce tak podpowiada?
sama już nie wiem...


Utworzone w programie przeglądarka Flock

sobota, 4 kwietnia 2009

znalazłam...

sama nie wiem co znalazłam...
wszystko i nic..
pomijając, że z samego rana ciężki kac mnie prawie zabił - jakoś ogarnęłam i za porządki przedświąteczne się zabrałam... ciężko było - przyznam..
ale znalazłam swoje stare wiersze, o ile tak nazwać można te częstochowskie rymowanki 12-latki.. zapomniałam ile ja wtedy pisałam.. chyba na studiach przestałam.. proza życia, monotonia.. kiedyś każdą myśl ubierałam w słowa.. a teraz? sformułowanie potrzeb i uczuć graniczy z cudem... kiedyś z taką lekkością mówiłam co czuje..
aj tam! kiedyś, kiedyś.. kiedyś na imprezę wychodziłam w piątek i wracałam w niedzielę:) a teraz? wczoraj o tej porze szykowałam się do wyjścia, teraz szykuje się do pieleszy... oj starzeję się chyba ;)

piątek, 3 kwietnia 2009

wyznanie...

dziś przyznałam się...
dziś powiedziałam najbliższym przyjaciołom..
powiedziałam, bo zależało mi, żeby wiedzieli...
żeby ktoś wiedział...
zawsze myślałam - jest mi źle...
każdy mi mówił - weź się w garść, inni mogą!
nie rozumiałam... dlaczego ja nie mogę?!...
nie potrafię opisać... tego bólu..
taka pustka...
i już sama nie wiem, raz czuję to jako kompletną otchłań, takie zupełne nic...
czasem to jest taki ból, że aż chce wyć!
już sama nie wiem...
ogarniam... muszę ogarnąć...
jak zawsze.. teraz to chwila słabości..
jutro wstanę i będę sobą...
będę silna... bo podobno taka jestem: silna! co to znaczy...
bo gdy mówię, że jest dobrze - słyszę, że jestem metr nad ziemią..
bo gdy mówię, że jest źle - słyszę, że widzę świat w czarnych barwach
dajcie mi może świat w sepii - może wtedy będę jak inni - zwyczajna - normalna..

małoletni funclub..

powiedzieli mi dziś, że jestem piękna...
powiedzieli mi dziś, że chcą mnie słuchać bo od głosu mego dostają gęsiej skórki..
powiedzieli mi dziś...
wróciłam, spojrzałam w lustro, zderzyłam się z rzeczywistością, spadłam na ziemie...
ja nie widzę? oni widzą coś czego nie ma?
jestem na innej płaszczyźnie świadomości.. znam te wady, znam każdą zmarszczkę, znam każdą fałdkę, znam każdy mankament... i znam całą resztę..ten ból co skrzywia postrzeganie... tą nieufność co niszczy związki.. ten egocentryzm co zraża najbliższych... tą wyższość co każe dążyć - wyżej, lepiej, szybciej, prędzej... tą niepewność co każe szukać najniżej.. bo tylko tam docenią... bo tam jestem wśród swoich...
sama już nie wiem... to boli...
może to wiosna... perspektywa możliwości.. których nie mam.. których po prostu nie widzę..

czwartek, 2 kwietnia 2009

..wymyśliłam Cie...

...można tęsknić za kimś kogo się nie zna?
..można tęsknic do zdarzeń, których
nie było?
spacer za rękę w kolorach jesieni...weekendy leniwe w cieplej pościeli...noce w drodze szukając wrażeń... radość z patrzenia jak
pracujesz, gdy siedząc w kacie próbuję ustalić budżet, pisze procedury
lub zajmuje się czymś jeszcze bardziej prozaicznym... 10 godzin na dobę, 5 dni w
tygodniu poważna pani manager, a w domu zafascynowana Tobą-artystą...
twa muza, twa proza, twoja liryka i muzyka... eterycznie i
zwyczajnie... i kiedy mnie porzucasz ja wiem, ze wrócisz... i kiedy
wracasz wiesz, że ja będę....

...pamiętam, kiedyś Ciebie już znałam...pod innym imieniem...inną nazwa
i postacią...pamiętam, kiedyś już miałam...ty byłeś tą miłością życia... ty dawałeś mi sile i wiarę.... wiem kim byłeś... nie wiem kim
będziesz, nie znam twych oczu, nie znam uśmiechu... ale znam Twoja
dusze...tak starą jak moja.... tęsknię do Ciebie... odnajdź mnie wreszcie!

miau?



...wole wychodzić jak śpią, wtedy nie ma tego wzroku, tej tęsknoty i pretensji, że gdzieś sobie idę...

Utworzone w programie przeglądarka Flock

środa, 1 kwietnia 2009

spotkajmy się...

świat mnie dziś zmiażdżył - dosłownie czuje się płaska...
budżety, kontrole, spotkania, problemy, spotkania aby rozwiązać problemy, spotkania aby omówić spotkania... zamiast pracować spotkajmy się aby pracę omówić, tą której nie wykonamy, bo nie mamy czasu...jesteśmy na kolejnym spotkaniu...
połowa dnia ledwie a już chce wybiec z wrzaskiem, rzucić wszystko i histerycznie wrzeszczeć, że to bez sensu, że po co? skoro można łatwiej, prościej i skuteczniej...ale nie mogę...nie mam na to czasu bo idę na kolejne spotkanie...