środa, 13 lutego 2013

Ostatnie dni...

Na 16.02 skierowanie do szpitala, gdzie przy cukrzycy ciążowej poród w terminie sie indukuje. Czyli jeśli wszystko pójdzie zgodnie z założeniami w przeciągu max tygodnia Tosia powinna być już po tej stronie brzuszka.... Jeśli.
04.02 wypuścili ze szpitala, od tego czasu biegałam praktycznie codziennie na ktg. Wczoraj znowu coś nie tak, więc po południu powtórka z rozrywki - na całe szczęście tym razem zapis był książkowy.
A dziś co? A dziś sie obudzilam chora! Chorym nie indukują porodu!
Dzisiejsze ktg odwołane i próbuję wyzdrowieć.
Chyba w całym życiu nie wypilam tyle soku z malin, naparu z liści malin i suszonych malin i innych postaci malin ile w tym tygodniu.....

Jak już wspominałam ciagle czekam na greenpeace.... Spać już nie mogę, no nie da sie z taaaaakim brzuchem! Mojemu M dostarczam masę rozrywki samym zaledwie podnoszeniem tyłka a kochane koleżanki porównują mnie do różnych dorodnych zwierząt..
Tośka waży coś koło 4kg, wód też mam nadmiar, więc brzuch już przestał przypominać arbuza i zamienił sie w dorodną dynię,która spokojnie może przemienić sie w karoce. Swoją droga funkcje przecież jej już pełni...
Ja się poddaje już, skóra już sie poddała, zgłaszam reklamację ewolucji, że nie rozważyła suwaka na brzuchu albo jakiejś drogi ewakuacyjnej przez pępek....

sobota, 9 lutego 2013

same atrakcje

mi Tośka funduje będąc jeszcze po tamtej stronie brzuszka.

01.02.2013r godzina 7 rano idę sobie kulturalnie na KTG a ta co? a Ona tachykardię 180-200.
Z polikliniki spacerkiem na izbę przyjęć na Karowej i kolejne ktg - wyniki dalej takie same.... no to przyjęli do szpitala...
stres, panika.. mój M prosto z pracy do, której ledwo co zdążył wejść bo godzina wczesna, jedzie do domu po torby (na szczęście spakowane) i pędem do mnie do szpitala...

Sprawdził się niesamowicie, wsparcie ogromne! Upiera się od początku, że chce być przy porodzie - teraz ja już też jestem pewna, że chce żeby przy mnie był :)

Przegłodzili przez 6h, żeby zrobić test oksytocynowy, który trwał kolejne 4h z kawałkiem (głodzili w sumie 15h) i który na całe szczęście wyszedł ok...
Przetrzymali mnie do poniedziałku do jakiejś 13-14 i wypuścili do domu. Oczywiście cały czas pod ktg i co? I wyniki w szpitalu wszystkie w normie czyli około 140. Tosiaczek chyba stwierdził, że mama sobie musi poleżeć.
Ciekawe to było doświadczenie, tym bardziej, że na Karowej nie ma miejsc na patologii, więc spędziłam ten czas na bloku porodowym.. już wiem na pewno, że każdy poród jest inny!
Położne na Karowej? Każda świetna i sympatyczna! Mniej się boję porodu dzięki poznaniu otoczenia.
Do tego na sali trafiło mi się świetne towarzystwo to i nudno nie było ;)

Teraz każde ktg w poliklinice to nowy stres - wrócę do domu czy znowu tam zostanę... ale jeszcze tylko tydzień.
Na 16.02 skierowanie do szpitala i będą Tosiaka "siłą" wywoływać na tą stronę brzuszka... no chyba, że do tej pory postanowi wyjść samodzielnie, ale chwilowo się nie zapowiada. Zobaczymy...
Ogólnie jest ciekawe ;)