czwartek, 30 lipca 2009

urlopuję się
niby nic bo w domu ale wreszcie odpoczywam psychicznie
zmęczenie materiału dawało się już we znaki
spadek formy, spadek nastroju - ogólny dól koparką mentalną pogłębiany

od poniedziałku wchodzą panowie zamieniać wannę na kabinę
i to by było na tyle z odpoczynku
mam jeszcze 3dni...

czwartek, 23 lipca 2009

...

przeszłość, która miała być przyszłością
niedoszły, który miał być TYM
kiedy już wyschły moje łzy
kiedy znalazłam moje szczęście
kiedy w końcu jest naprawdę dobrze...
o losu ironio - teraz? naprawdę?
żart chyba - on tęskni i wzywa
miłości mu trzeba! czułego kochania!
bywa - jego niedoczekanie

ale jednak mąci w głowie
łechcząc ego...
ale nie, nie będzie dogrywki
znudziła mnie ta gra
on teraz? no tak! proste! bo już nie ja...

środa, 22 lipca 2009

co dalej?

dzień zaczęłam od założenia dwóch różnych butów - zorientowałam się na całe szczęście już na schodach - coś mi wysokość obcasów nie pasowała... wróciłam, zmieniłam, wyszłam - szpilka utknęła w szczelinie między płytkami - chodnik porwał mój but i pozostawił mnie bosą stopą radośnie krok dalej - zapewne ciekawie wygląda dziewczę obładowane torebką, laptopem, redbullem w ręku, czymś tam jeszcze (już sama nie pamiętam ale wyglądam na codzień jak dromader..) i siłujące się z chodnikiem o but - zapewne - nie wiem nie widziałam bo zajęta byłam siłowaniem się - sąsiedzi widzieli więc zapewne niedługo się dowiem...

taak... nie ma to jak ciekawy początek dnia.. :)
aż się boję pomyśleć co czeka mnie dalej..

wtorek, 14 lipca 2009

w czwartek będzie miesiąc
miesiąc jak na mej drodze stanęło szczęście
uśmiechnęło się, pocałowało, mówiąc:
my się chyba znamy..

tak więc:
ogarnąć postanowiłam
siebie oczywiście
bo kto to widział?
łez potoki wylewa bo jej dobrze

koniec świata
czarna otchłań
bo co?
bo zrobiło się lepiej?

ech głupia baba :)

gupek, ale Twój gupek Kochanie :)

niedziela, 12 lipca 2009

spadek formy?
obniżenie nastroju?
wahania temperatur..
poszukiwania dziur w całości..

spędzam czas na łapaniu własnych słów
upycham je w zakamarkach umysłu, zagłuszając myśli
mieszają się ze sobą tworząc nieład, chaos
prywatny bazar niemyślenia
otchłań niepewności
zakurzone kąty beztroski...

przecież jest dobrze
podobno...tak słyszałam...
tylko ten smutek...
łzy które płyną bez mojej wiedzy
nagle.. po prostu czuję je na policzku..
i szybko ocieram..

może naprawdę nie potrafię być już szczęśliwa?

niedziela, 5 lipca 2009

...

szczerze?
nie pamiętam jak brzmi mój śmiech
ten prawdziwy, niewymuszony
niezatruty obowiązkiem śmiania

co dzień zakładam maskę
wymuszony urok na potrzeby świata
nauczyłam się rżeć
dosłownie.. duszę się ze śmiechu

i co z tego?

uśmiecham się w pracy..
zawsze mnie to dziwi
klienci wyczuwają ten uśmiech
więc uśmiecham się do obcych
och jaka miła ta pani..
jaka uśmiechniętą..

a ja przypominam sobie własną rymowankę
pseudo wiersz sprzed lat..

****
Nie zobaczę Cię już miły poranku
to dla mnie smutna rzecz
zatańcz dla mnie baranku
skowronku zaśpiewaj żałobną pieśń

Nie zobaczę Cię już miły wieczorze
choć kocham Cię bardzo tak..
obce mi będą poranne zorze
obce mi będą tak..

Z diabłem się zaprzyjaźnię
choć potem wbije mi szablę w brzuch
ja wiem, że z diabłem mi będzie raźniej..
niż samej.. tak tu

przykro mi będzie odchodzić
przykro mi będzie tak..
każdy będzie robił to co ma robić
ale nic już nie będzie tak..
****

trudno sobie przypomnieć kiedy to było
wiem, że każdy wdech był tak samo trudny jak dziś
wierzyłam, że jak dorosnę będę inną
nic nie zmieniło się do dziś..


sny bolą tak samo
mimo radości jaką daje mi On
wspomnienia dziś przytłaczają
tak bardzo chce uciec stąd

niby życie po prostu
matura, studia i praca
oni zazdroszczą i po co
pani manage bez życia i w lata...

niby rytm ustalony
i tak być winno
nie mieszczę się jednak w normach
jest lepiej niż być powinno...

run mania, run...

zawsze uciekam gdy czuje za mocno
gdy czuję zbyt wiele..
tym razem...
instynkty mnie zwodzą...
tak.. już powinnam, już...

dziś powiedziałam mu...
czując mniej budowałam związki..
lata trwać mogły
a ja byłam bezpieczna

nikt nigdy zranić mnie nie mógł..

a teraz?
boję się!

9lat temu uciekłam
ten sam był powód
bałam się
gotowa nie byłam

być może musiałam dorosnąć do niego..

a teraz?

jestem teraz
trzymam się pazurami
czekam co dalej

mam ochotę krzyczeć..
płakać..
uciec z wrzaskiem!

bo skoro czując mniej - mówiłam kocham..
to co czuję teraz??
jak to nazwać?
jak mu wytłumaczyć? nie
jak mu pokazać?
upewnić go, że tym razem chce zostać..

i dlaczego nie potrafię tego powiedzieć?

ale ten strach...
gdzie ta pewność, którą czułam zawsze?
ochronny pancerz braku wrażliwości?

skąd łzy?
radość rozumiem..
strach również owszem...
ale łzy?
nic jeszcze się nie stało..

on mówi, że nie zrani celowo..
dlaczego nie mogę uwierzyć..
panika i smutek..

walczę z własną słabością
nie chcę tym razem uciec...
ciągle trudno mi uwierzyć
po prostu szczęśliwa
rozkosznie, cudownie
pięknie.. po prostu

bez pytań, bez wątpliwości

piątek, 3 lipca 2009

dobrze..

jak On stwierdził "wzięło mnie"
i ma cholera rację...
atak paniki przeszedł, poszedł..
widać go tam gdzieś w tle
ale nie ma już wpływu na nic
zaczynam się oswajać
a naprawdę mnie trzeba oswoić..
dobrze mu to wychodzi ;)
nie poznaje sama siebie
reakcji, zachowań, stanu duszy..
jest dobrze!
jest cudownie!

Cytując Ally
wow... I have a boyfriend!


tak... jest dobrze :)

środa, 1 lipca 2009

na końcu języka..

niektórych słów boję się używać
inne nie chcą nawet się wydostać
układają się łagodnie na języku
moszczą się w wygodzie niedopowiedzianego
i tylko czasem..
pod twoim dotykiem..
miękkością ust..
ciepłym oddechem..
boję się, że zmienią zdanie
postanowią same Cie poinformować
bez mojego przyzwolenia i bez mej woli
ulecą z kolejnym westchnieniem..

i będziesz już wiedział
nie ma dla mnie odwrotu
już nic nie mogę zmienić...
obłok z pozytywnych myśli
nadzieja w dymie z papierosa
szukam konkretnych słów...
by ubrać myśli strojąc je czterolistną koniczyną
zaklinając przy pełni księżyca
przypominam sobie..
zbierając strzępki wspomnień
układam myśli w zespoloną całość
będzie dobrze..
musi być..
przecież nie może być inaczej?
życie ma taką tendencję
z czasem wszystko się układa
puzzle moich pragnień
jeszcze tylko kilka brakujących
już prawie je mam
potrzebna tylko ta pewność
czy na pewno pasują do całości...

atak paniki? tak, to chyba tak się nazywa..

bardzo zły dzień
nie wiem o co chodzi
obudziłam się z uczuciem, że dziś coś pójdzie źle
jeszcze nie wiem co ale na pewno coś spierdolę

wewnętrzna delira, łzy na granicy powiek..
boję się
kurewsko się boje bo jest dobrze
wrażenie, że nie zasłużyłam
że to co dobre to nie dla mnie

chyba właśnie dlatego zwiewałam zawsze
gdy zaczynałam coś czuć..
chwila, moment i już mnie nie było..
bo po co skoro może zaboleć..


tym razem zostaje.. poczekam..
zobaczę.. zwalczę strach i chęć ucieczki..



...wiem, że tym razem warto...