chodzę i to pytanie powtarzam...
kolejny weekend, kolejna abstrakcja...
naprawdę mam wrażenie, że to mi się śni...
że On mi się śni...
i tylko niedzielne wieczory...
wpadam w ścianę rzeczywistości,z impetem takim, że tynk odpada..
i łzy płyną...
i sama siedzę i mantrę powtarzam...
ciiiii będzie dobrze, musi być..
ciii głupolu, nie bój się...
i tłumacze, że te łzy to głupota...
i tłumaczę, że nie ma co wyć...
tak bardzo się boję tych uczuć..
zapomniałam jak silne być mogą...
zatrzymać się, zatrzymać to..
i znowu ręce mi drżą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz