środa, 13 maja 2009

Bella's Lullaby...

...nucę, mruczę... soundtracku słucham a oczy mi wilgotnieją...
Ostatnio przeczytałam sagę autorstwa Stephenie Meyer... nie wiem jak to możliwe, romansidło dla nastolatków, idealne postacie, piękne zakończenia... no nic wielkiego, nic pasjonującego, nic...
a jednak chodzę jakaś rozstrojona, zapłakana, rozkojarzona... aż boję się film obejrzeć...
być może perspektywa wiecznej miłości... tak idealnej, tak silnej... nic nie poradzę - chyba jeszcze wierzę, ciągle czekam i marzę....

no i te wampiry, magia, baśnie...legendy ;) na to też nic nie poradzę - jakaś dziwna pasja od zawsze... chyba wrócę do lektury Nekroskopu, też ten klimat a romansu mniej... może wrócę na ziemię zanim zderzę się z rzeczywistością robiąc sobie duże kuku ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz