piątek, 15 maja 2009

gdy dzień się kończy ciemność nastaje..

wreszcie piątek! dawno nie czułam się tak zmęczona tygodniem... siedzę w domu, gapię się w laptopa i nawet - nawet nic..
piątki to karaoke - zawsze tak było a dziś nic, nie chce, nie mogę, nie wyjdę...
dziś nie chciało mi się nawet z pracy wyjść! zmusiłam się bo już nie miałam co robić - klienci raczej nie pracują w piątki po 18 więc nawet nic załatwić nie można... metodyka napisana, procedury napisane, raporty również... wiec wstałam - wyszłam, jeszcze wtedy trochę tej energii było a później był tramwaj i muzyka w uszach, słowa wdzierające się do czaszki, drażniące organy, wyciskające łzy... schowana za ciemnym szkłem ukrywam łzy przed obcymi, wpatrzona w za oknem dal - udaję, że świat nie istnieje, że nie ma mnie i nie ma tego co za oknem i nie ma nic... i wypełnia mnie taka jasność... taka kompletna biel... i czuję jak by ktoś wlał wodę wprost do płuc i znowu łzy płyną i znów ukrywam je za okularów szkłem...
i jeszcze tęsknie za nim... do niego... tzn nawet nie wiem czy tęsknie - dziwne to uczucie.. bo chyba za wcześnie na tęsknotę? sama już nie wiem...
nic już nie wiem.. tzn wiem ale trudno mi się przyznać
pracuje tyle gdyż boje się własnego życia prywatnego.. boje się je mieć..
za każdym razem jak coś zaczynam następuje sabotaż i zwiewam... gdy tylko zrobi się poważnie.. aż kurz się unosi... i chciałabym przestać... tak chciałabym uwierzyć, że może tym razem coś będzie bo już wiem, że jego mogłabym pokochać, mogłabym tęsknić i mogłabym czekać... wiem, że bym mogła ale strach miażdży mostek, ręce mi drżą, łzy cisną się do oczu... dlaczego tak się boje?

chyba nawet sama nie wiem co chciałam napisać... nawet we własnych myślach się gubię.. znajomi idą, zagadają mnie, przynajmniej nie będę myśleć i co najważniejsze nie będę tęsknić-nie-tęsknić za Nim...do Niego..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz