spadek formy?
obniżenie nastroju?
wahania temperatur..
poszukiwania dziur w całości..
spędzam czas na łapaniu własnych słów
upycham je w zakamarkach umysłu, zagłuszając myśli
mieszają się ze sobą tworząc nieład, chaos
prywatny bazar niemyślenia
otchłań niepewności
zakurzone kąty beztroski...
przecież jest dobrze
podobno...tak słyszałam...
tylko ten smutek...
łzy które płyną bez mojej wiedzy
nagle.. po prostu czuję je na policzku..
i szybko ocieram..
może naprawdę nie potrafię być już szczęśliwa?
To nieprawda.Musisz przyzwyczaić się na nowo do szcześcia:)
OdpowiedzUsuńpotrafisz...wierzę,że tak..
OdpowiedzUsuńsama nie wiem skąd to się bierze, żeby nadmiar szczęścia wywoływał smutek i panikę ?
OdpowiedzUsuńsłodko-winna - próbuję, oswajam się..
caminho - oby, dziękuję ;)