niedziela, 24 stycznia 2010

szlachetne zdrowie... nikt się nie dowie...

wymieniałam dziś uwagi z Temi o migrenie,
żaliłam się w poprzedniej notce na przydługie przeziębienie
właśnie walczę o wizytę u ortopedy (co jak się okazuje, łatwe wcale nie jest) bo już i plecy i kolana odmawiają współpracy...
tarczyca... układ pokarmowy... co jeszcze??
jakieś marne to pokolenie
trójki jeszcze z przodu nie ma a wszystko szwankuje
i to jeszcze rozumiem gdybym to ja takim nieszczęściem chodzącym była
ale gdzie się nie rozejrzeć to coś komuś dolega!
Wrzody, nerwica, stany lękowe, niedoczynność, nadczynność, torbiele, cukrzyca... lista coraz dłuższa..
podobno to wszystko choroby cywilizacji
główny czynnik? podobno stres
najlepsze rozwiązanie? unikać
ale ja się pytam jak? 





2 komentarze:

  1. Słuchać swego organizmu.On wie co czyni:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. oj obawiam się, że gdybym się posłuchała to bym w życiu z łóżka nie wstała ;)

    OdpowiedzUsuń